środa, 29 maja 2013

Exo-M - " The first year together "

Jak Exo mają swój comeback tak i też my mamy! Witamy serdecznie po naszej dłuższej nieobecności. Ciężki okres matur za nami także od dziś wracamy do pracy! Jako iż powrót Exo był dla nas dużą inspiracją tak jako pierwszy ląduje na blogu słodki Taoris, na prośbę Krisu. :) Mamy nadzieję, że się spodoba, życzymy miłego czytania i zachęcamy do komentowania. :)


Ogólne informacje: 
Zespół: Exo-M
Pairing: Huang Zi Tao x Wu Yi Fan
Rodzaj: Oneshot
Gatunek: Fluff, delikatny Smut


                              Rozglądałem się po gablotkach wypełnionych najróżniejszymi typami biżuterii.
Dziś wraz z moim ukochanym obchodziliśmy swoją pierwszą rocznicę, dlatego też potrzebowałem wyjątkowego prezentu. Nic nie wydawało się odpowiednie, większość błyskotek była zbyt kobieca. Obawiałem się, że spędzę w tym sklepie resztę życia, a i tak nie podejmę decyzji. Od dwóch godzin przemiła ekspedientka próbowała pomóc mi znaleźć coś, co wpadłoby mi w oko, jednakże bezskutecznie. W końcu zauważyłem coś idealnego. Szybko dokonałem zakupu i ruszyłem na spotkanie z Tao.

***
"Poczekaj na mnie tam, gdzie zawsze. Kris" - Ściskałem w ręku karteczkę, czekając
w umówionym miejscu. Od ponad godziny siedziałem na kocu, rozłożonym na łące po środku lasu. Co chwila wypatrywałem Kris'a, ale nic. Była ze mną jedynie otaczająca mnie cisza i spokój, który bił od tego miejsca przepełnionego zielenią. Próbowałem zająć sobie czas bawiąc się źdźbłami trawy lub obserwując chmury oraz... biedronki.
- To miejsce było niesamowicie nudne bez Wu Yi Fan’a... W końcu położyłem się i zamknąłem oczy z nadzieją, że kiedy znowu je otworze on już tu będzie. Niestety moje życzenie nie spełniło się,
a z każdą minutą moje rozdrażnienie rosło. „Co on sobie wyobraża żeby spóźniać się na spotkanie
w naszą rocznicę!?”
Kupiłem tort, który w ten słoneczny dzień z każdą sekundą tracił swój urok, tak samo jak bukiet róż, który przyniosłem specjalnie dla swojego chłopaka. Rwałem trawę garściami, by zabić czas, gdy nagle pojawił się na horyzoncie zarys sylwetki Kris'a.
Podszedł do mnie w mgnieniu oka i nachylił się, by mnie pocałować, lecz odchyliłem się dając mu do zrozumienia, że nagrabił sobie i szybko nie uda mu się mnie udobruchać.
- Nie przywitasz się ze swoim mężczyzną? - Uśmiechnął się łobuzersko. - No daj buziaka! - Chwycił mocno moja twarz w obie dłonie próbując wymusić pocałunek. Za wszelką cenę próbowałem go odepchnąć, ale okazał się silniejszy. Delikatnie cmoknął mnie w usta, a następnie usiadł obok mnie. - To dla mnie? - Zapytał pewny siebie spoglądając na zapakowany tort i róże.
- Przesadziłeś! - Warknąłem wycierając rękawem usta. - Wiesz ile ja tu siedzę?! - Szturchnąłem go z całej siły ze złości, ale uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
 - Musiałem coś pilnie załatwić. Przepraszam, wynagrodzę ci to. – Prychnąłem tylko niczym rasowy kot i odwróciłem się od niego. Wu Fan nie dawał za wygraną, przytulił mnie od tyłu, oplatając ramionami moją talię. Swym głębokim i uwodzicielskim głosem szeptał mi przepraszające słówka wprost do ucha, tak że jego ciepły oddech drażnił moją skórę. Złamał mnie, nie potrafiłem dłużej się gniewać, splotłem jego palce ze swoimi dając mu do zrozumienia, że odbył swoją pokutę.
W odpowiedzi złożył delikatny pocałunek na moim karku, a ja tylko przekręciłem oczami: „Moja słaba, silna wola... Ma szczęście, że go kocham, bo w przeciwnym wypadku źle by skończył!” Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę spoglądając na powoli zachodzące słońce.
- Mam dla ciebie mały prezent. - Oznajmił Kris wyrywając mnie z zamyślenia.
- Mały? Za to co zrobiłeś powinieneś mi wręczyć duży prezent. - Zażartowałem, choć tak na prawdę ucieszyłem się jak małe dziecko.
- Ty materialisto... -  Zaśmiał się. - Ale musisz zamknąć oczy! – Zrobiłem jak mi kazał. Usłyszałem szelest, a po chwili poczułem jak Kris delikatnie kładzie moją dłoń na swoim kolanie. Oplótł coś zimnego wokół mojego nadgarstka.
– Otwórz oczy i powiedz czy ci się podoba. – Powoli rozchyliłem powieki i spojrzałem na swoją rękę, zawiesił na niej piękną, srebrną i na pewno cholernie drogą bransoletkę. Delikatnie dotknąłem jej palcami drugiej ręki.
– Jest... – Zawahałem się na moment, nie umiałem ubrać w słowa jak wielkie wrażenie na mnie wywarła ta błyskotka.
– A zapomniałem! – Powiedział Wu Fan rozpinając mankiet swojej koszuli i pokazując drugą identyczną bransoletkę na swoim przegubie.
Nie miałem pojęcia co powiedzieć, kompletnie odebrało mi mowę. - Nie podoba ci się? - Zapytał Kris trochę rozczarowany moją reakcją.
W końcu po chwili odzyskałem głos:
- Lepszego prezentu nie mógłbym sobie wymarzyć. - Powiedziałem z promiennym uśmiechem przyglądając się naszym bransoletkom. - Dziękuję.
- Spodziewałem się, czegoś więcej niż "dziękuję". Myślałem, że ze szczęścia rzucisz mi się na szyję, pocałujesz, a potem... - Oznajmił uśmiechając się łobuzersko. Po chwili poczułem zaciskającą się dłoń na swoim udzie.
„No oczywiście Wu Yi Fan romantyczny do bólu” – Zaśmiałem się pod nosem. Postanowiłem podziękować mu jak należy: pogładziłem jego policzek patrząc jak Kris zaciska powieki i wtula się w moją dłoń. Złożyłem namiętny pocałunek na jego pełnych i seksownych ustach. Po chwili zmysłowo rozchyliłem wargi, blondyn od razu skorzystał z zaproszenia i delikatnie pogłębił pocałunek jednocześnie przytulając mnie do siebie. Czułem jego silne dłonie błądzące po moich plecach próbujące w dyskretny sposób ściągnąć ze mnie bluzkę.
- Kris, nie tutaj. - Zakomunikowałem niechętnie odrywając się od jego słodkich warg. Ten tylko ostrożnie pchnął mnie tak, że wylądowałem na plecach. Na powrót złączył nasze usta w miłosnym pocałunku, a jego ręce zaczęły czule pieścić każdy skrawek mojego ciała. Na chwilę podniósł się, by wyciągnąć ze swojego plecaka świece, rozpalił je po czym ustawił w bezpiecznej od nas odległości.
- Nie uważasz, że nastrój jest idealny? - Zapytał jakby nie usłyszał moich wcześniejszych protestów. Powrócił do przerwanych czynności wplątując swoje zwinne palce w moje włosy. Nigdy nie byłem wystarczająco asertywny, by mu odmówić, dlatego odpuściłem sobie jakikolwiek sprzeciw. Wsunąłem rękę pod jego koszulę, pod opuszkami palców wyczułem jak przechodzą go dreszcze spowodowane dotykiem moich zimnych dłoni. – Zaraz temu zaradzimy. – Szepnął Kris ściskając moją drugą rękę i składając na niej delikatne i czułe pocałunki. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę na bransoletce, którą mi wręczył. Zaśmiał się pod nosem tak, jakby coś sobie przypomniał, ale wolałem nie pytać o co chodziło. Podciągnął powoli moją bluzkę do góry składając krótkie pocałunki na moim nagim torsie. Co chwila jego dłoń zjeżdżała w okolice mojego najczulszego miejsca. Nie zdawał sobie sprawy jak wielką przyjemność sprawiał mi jego nawet najdrobniejszy dotyk. Zamknąłem na moment oczy rozkoszując się tą chwilą, ale wiedziałem,
że będę musiał się odwdzięczyć.
- Jesteś tak piękny Tao... – Kris prawił mi komplementy pomiędzy pocałunkami. Uwielbiałem kiedy to robił, sprawiał, że czułem się wyjątkowy. Chciałem powiedzieć mu jak bardzo go kocham, ale żadne odpowiednie słowa nie przychodziły mi na myśl. Spojrzałem w dół na blondyna, który powoli schodził z pocałunkami coraz niżej i niżej. W momencie gdy jego dłonie zatrzymały się na moich biodrach, złapałem Kris’a za nadgarstki, by zatrzymać go i przejąć dowodzenie w naszej miłosnej grze. Zmusiłem go, aby położył się na plecach, a następnie usiadłem okrakiem na jego udach. Nic mnie tak bardzo nie kręciło jak widok leżącego pode mną Wu Yi Fana. Obaj posyłaliśmy sobie znaczące spojrzenia kiedy rozpinałem jego koszulę.
W pewnym momencie moją uwagę od Kris'a odciągnął dziwny szelest w trawie. Zauważyłem wśród tej całej zieleniny jakieś małe futerkowe zwierzę...
 
- Kris... Tam jest chyba królik...
- No to co? Boisz się królika? - Zaśmiał się pod nosem - Proszę, kontynuuj... - Wymruczał.
- Ale Kris... – Zwierzątko siedziało z uniesionymi przednimi łapkami i wielkimi, okrągłymi oczkami skierowanymi prosto w moją stronę. Blondyn gładził mój tors, lecz zrzuciłem z siebie jego ręce. Dopiero tym gestem zmusiłem Wu Fan’a żeby zwrócił uwagę na dziwnego królika. – On się nam przygląda! – Jęknąłem, ten zwierzak wywoływał u mnie dreszcze.
- Może jest gejem? – Zaśmiał się w odpowiedzi Wu Yi Fan.
- Albo homofobem... – Skwitowałem ironicznie, bo wnioskując z miny tego króliczka, to nie był przychylny naszym poczynaniom. Kris westchnął głośno pomagając mi wstać.
- Możemy wrócić do domu pod jednym warunkiem. – Czekałem na ultimatum jakie mi postawi, lecz wiedziałem, że zgodzę się na wszystko byle być jak najdalej od tego podglądacza.
– Dokończymy jak tylko przekroczymy próg mieszkania. Kiwnąłem głową, jak najszybciej zbierając nasze rzeczy. Kris złapał mnie za rękę nie przestając się śmiać i razem ruszyliśmy w stronę naszego domu.