sobota, 13 kwietnia 2013

B2ST - "Until the end I remember"



Ogólne informacje: 
Zespół: BS2T
Pairing: Yang Yoseob x Yong Junhyung ( Junseob )
Rodzaj: Oneshot
Gatunek: angst, lekki slash/smut





YOSEOB POV
          Pojechałem na święta do rodziny. Nie umiałem jednak dobrze się bawić, bo nie było przy mnie Junhyung. Bardzo za nim tęskniłem, na szczęście jutro miałem wracać. Niepokoiło mnie tylko to, że jeszcze nie zadzwonił, a obiecał. Wpatrywałem się w ekran komórki leżąc na łóżku i czekając na jego telefon. Zacząłem analizować jego zajęcia na dzisiejszy dzień. Rano miał poćwiczyć swój rap, potem wywiad od 16.00 do 18.00. Spojrzałem na zegarek 19.30, oznaczało to, że zdążył już wrócić do domu. Postanowiłem nie tkwić dłużej w bezczynności i zadzwonić do lidera, jeżeli był w domu to musiał wiedzieć co robi Jun. Niestety Doojoon nie miał dla nie żadnych pożytecznych informacji. Bałem się coraz bardziej. Po mojej głowie kołatały się same czarne scenariusze: może mnie zdradził, a może coś mu się stało...? Czekając na jakikolwiek znak w końcu usnąłem. Nie mam pojęcia ile czasu spałem, ale obudził mnie telefon, złapałem go pełen nadziei. Ku mojemu rozczarowaniu dzwonił Dongwoon.
- Tak?
- Yoseob, jak szybko możesz wrócić? - Jego głos był bardzo roztrzęsiony.
- O co chodzi...?
- Jun miał wypadek i leży w szpitalu.
- Co?! - Wrzasnąłem do telefonu. Miałem wrażenie jakby moje serce właśnie się zatrzymało. - Jak on się czuje? Co z nim?! - Ręce trzęsły mi się z przerażenia.
- Narazie jest w stanie śpiączki, ale... sytuacja nie wygląda za dobrze. Przyjedź jak najszybciej. – Rzuciłem słuchawką i szybko zacząłem się pakować. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Gdy tylko dotarłem na miejsce wbiegłem do szpitala i złapałem jakąś pielęgniarkę za rękę.
- Wie pani gdzie leży Yong Junhyung? - Młoda kobieta tylko kiwnęła głową i zaprowadziła mnie pod jego salę. Pozostali członkowie byli już od dawna na oddziale. Gikwang siedział z twarzą wtuloną w klatkę piersiową Dongwoon’a, Hyunsung stał oparty o ścianę z chusteczką w dłoniach, a Doojoon chodził nerwowo po korytarzu. Gdy tylko lider mnie zauważył od razu do mnie podszedł.
- Czy on... Obudził się? Mogę go zobaczyć?
- Yos… – Zaczął pocieszającym tonem. - Lekarze jeszcze nie wiedzą na pewno. - Wyczułem, że kłamie. Spojrzałem przez szybę na Jun'a podłączonego do aparatury. Był tak strasznie blady, a jego twarz była cała w krwawych otarciach. Po chwili z gabinetu wyszedł lekarz, którego od razu zacząłem wypytywać o stan zdrowia Yong’a.
- Na razie musimy czekać i liczyć na to, że się obudzi. - Poinformował nas rzeczowo.
- Co się w ogóle stało? - Zapytałem. - Ratownik z karetki powiedział, że przez chwilę był przytomny, jednak tylko mamrotał nieskładnie. Ktoś potrącił jego motor, podejrzewają pijanego kierowcę. – Poczułem gule w gardle, ze wszystkich sił starałem się powstrzymać łzy.
Siedziałem przy nim tak długo jak tylko mogłem. Wychodząc z sali usiadłem na krześle obok Doojoon’a i podciągnąłem nogi pod brodę Bardzo chciałem mu wtedy powiedzieć co łączy mnie z Junhyung. Strasznie obwiniałem się o to co się stało.
- Nie martw się, niedługo się obudzi. - Poklepał mnie po ramieniu Yoon. - Musi...
***
          Przychodziłem do niego codziennie, siadałem przy nim, rozmawiałem z nim, mając nadzieję, że słyszy. Minął miesiąc... Potem drugi, a on dalej spał. Pewnego dnia stojąc nad nim i przyglądając mu się uważnie miałem wrażenie, że poruszył ręką.
- Junhyung... Obudź się, proszę. - Mocno ściskałem jego dłoń. -  Nie mogę już tego znieść... Potrzebuję cię. - Płakałem z bezradności. Gdy poczułem niemal niewyczuwalny uścisk, od razu zawołałem pielęgniarkę. Moje największe marzenie się spełniło, wracał do świata żywych, do mnie. Otworzył oczy, a kobieta, gdy tylko wbiegła do pomieszczenia wyswobodziła go z większości aparatury i kabli, zostawiła tylko kroplówkę i kardiograf. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się blado. Ja machinalnie wstałem by go pocałować, lecz tylko mnie uściskał i uważniej przyjrzał się moim włosom.
– Znowu się farbowałeś? – Zaśmiał się. Zdziwiłem się lekko na to stwierdzenie, przecież to on wybrał mi rudą farbę. Pamiętam jeszcze jaką stoczyliśmy o to wojnę. Poczułem ciepło w sercu wspominając te urocze chwile.
- Jun, co ty wygadujesz? - Uśmiechałem się mimo wszystko gdyż byłem ogromnie szczęśliwy, że się obudził. Mocno go do siebie przytuliłem. - Tęskniłem. - Poklepał mnie po plecach, a następnie odsunął mnie delikatnie od siebie.
- Możesz mi powiedzieć... Co się tak w ogóle stało? - Byłem zaskoczony tym pytaniem.
- Ty... nic nie pamiętasz? -  Nie wiedziałem jak wyjaśnić mu zaistniałą sytuację.
- Pamiętam wszystko. - Zakomunikował pewny siebie. - Jutro mamy koncert promujący "Breath". - Szczęka opadła mi do samej ziemi... To było dwa lata temu! Jeśli nie pamięta nic z tego okresu... To nie pamięta też naszego związku. Na samą myśl o tym łzy znów napłynęły mi do oczu. - Co robię w szpitalu? - Przez chwile nie byłem w stanie się odezwać.
- Jun, pójdę po lekarza... Chyba powinien z tobą porozmawiać... - Usiłowałem zachować przy nim uśmiech, by nie dać mu poznać, że coś jest nie tak jak powinno. W czasie kiedy doktor badał Jun'a zadzwoniłem do lidera i o wszystkim mu opowiedziałem. Doojoon zjawił się w szpitalu najszybciej jak było to możliwe.
Zaraz potem od Junhyung wyszedł lekarz. - Musimy do niego iść. - Odezwał się Doojoon. Poszedłem za nim bez słowa, gdy otwierał drzwi, złapałem go za nadgarstek, by go zatrzymać.
- Nie rozmawiajmy przy nim o niczym związanym z tym, co było między nami. - Joon spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, ale przytaknął głową.
- Co powiedział lekarz? - Zapytał Yoon. Junhyung wyglądał na nieco przybitego informacjami, które otrzymał.
- Jest szansa, że sobie przypomnę to co straciłem, ale raczej mam na to nie liczyć. - Uśmiechnął się gorzko, a mnie coś ścisnęło w sercu.
- Pomożemy ci. - Lider posłał mu szeroki uśmiech i poklepał go po ramieniu. - Przypomnisz sobie wszystko. Niedługo zabierzemy cię do domu. Mam racje, Yoseob? - Skierował wzrok w moją stronę, tym samym dając znak bym opanował targające mną emocje. Tylko przytaknąłem skinieniem głowy. - Idę spytać lekarza kiedy wypiszą cię ze szpitala i poinformuję resztę, że nasza śpiąca królewna się obudziła. – Na te słowa Yong zaśmiał się cicho, jednak mina szybko mu spoważniała.
- Dobrzy z was przyjaciele. – Powiedział, a ja uśmiechnąłem się szczerze na to wyznanie. Uznałem, że jeżeli nie mogę go mieć jako partnera to chce, by był chociaż moim przyjacielem.
***
          Załatwiliśmy wszystkie formalności, a Junhyung był już gotowy wracać do domu. Pomagałem mu pakować jego rzeczy, które miał ze sobą w szpitalu. Przypadkiem sięgnęliśmy po tę sama bluzę, gdy dotknął mojej dłoni chwilę na nią patrzył, a potem spojrzał mi prosto w oczy. Ułamek sekundy później  spuścił wzrok i wrócił do pakowania.
- "Dasz radę Yos..." - Wmawiałem sobie.
Chwilę później znaleźliśmy się w samochodzie. Cały czas spoglądał w okno rozmyślając nad czymś. Powinienem cieszyć się, z tego, że żyje i nic mu nie jest, ale to wszystko było dla mnie zbyt trudne. W mojej głowie toczyłem wojnę z własnymi myślami. Po chwili zorientowałem się, że Jun uważnie mi się przygląda.
- Dobrze ci w tym kolorze. - Nie potrafiłem się powstrzymać przed odwzajemnieniem tego czarującego uśmiechu jaki malował się na jego ustach.
- Z początku za nim nie przepadałem. - Przyznałem się obracając kosmyk rudych włosów w palcach.
- To dlaczego się tak przefarbowałeś? - Zapytał zaciekawiony. Chwilę zastanawiałem się nad właściwą w tym momencie odpowiedzią.
- Wybrał go dla mnie ktoś bardzo ważny. - Spuściłem głowę i uśmiechnąłem się smutno do swoich wspomnień.
- Nie mylił się... Twoja dziewczyna?
- Przyjaciel. – Sprostowałem, a on odwrócił głowę i patrząc przed siebie dalej się uśmiechał. Po paru minutach byliśmy już w domu. Chłopcy ciepło przywitali Jun’a, cieszyli się z tego, że wrócił tak samo jak ja. Zastanawiałem się, czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo nam go brakowało. My czekaliśmy całe dwa miesiące, a dla niego było to jak jedna przespana noc.
Wszystko powoli wracało do normy. Junhyung zawzięcie starał się przypomnieć sobie cokolwiek, lecz do jego myśli nie wracało nic konkretnego. Gdy któregoś ranka wszedłem do łazienki zobaczyłem go przyglądającego się swojemu odbiciu w lustrze. Odwrócił się gwałtownie, po tym jak usłyszał moje kroki.
- Yos, czy ja nie miałem nikogo? W sumie nie jestem brzydki... - Zapytał wpatrując się taflę lustra.
- Z tego co mi wiadomo to nie. - Nie znoszę kłamać, ale nie miałem wyjścia. Tak będzie lepiej dla nas obu.
- A w ogóle wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć?
- Co masz na myśli?
- Hyunsung mówił, że to z tobą najwięcej czasu spędzałem, więc z tego typu pytaniami zwracam się do ciebie.
- Jeżeli będziesz chciał wiedzieć coś konkretnego to pytaj. Chętnie ci pomogę. - Powiedziałem szczerze chociaż bolała mnie myśl, że muszę ukrywać informacje dotyczące naszych relacji.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, prawda? - Zapytał jakby sprawdzał czy może mi zaufać. Kiwnąłem głową zachęcająco.
- Czy ja jestem homo? - Zadławiłem się powietrzem ze zdziwienia.
- Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie... Pomyśl o tym co czujesz.
- Bo widzisz... Tak przeglądałem mój telefon i... – „O nie... Zapomniałem o tym, że kiedy byliśmy parą Jun prawie cały czas robił nam zdjęcia. Nawet nie wiedziałem, co dokładnie tam trzymał!” - Niektóre fotografie były dość interesujące. – Kontynuował wypowiedź jednocześnie wyczekując na jakąś reakcję z mojej strony. Wiedziałem, że muszę być strasznie czerwony na twarzy po tym co usłyszałem.
- O czym mówisz? - Zapytałem udając, że nie mam pojęcia, co ma na myśli. Podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. Nasze wargi ledwie się musnęły, ale mimowolnie zamknąłem oczy i rozkoszowałem się tą ulotną chwilą dawnego życia. 
- Na przykład o tym. Moja galeria była pełna zdjęć tego typu. - Odsunął się i znów z łobuzerskim uśmiechem na twarzy zaczął patrzeć w lustro. - Mógłbyś mi o tym powiedzieć coś więcej? - Co miałem mu teraz powiedzieć? Prawdę? Bałem się jego reakcji. Z resztą... Co to było przed chwilą?! Serce waliło mi jak oszalałe. Stałem przez chwilę nieruchomo zastanawiając się nad tym, czy lepszym wyjściem nie byłaby ucieczka.
- Nie zmieniłeś się aż tak, zawsze lubiłeś żartować… - Zaśmiałem się nerwowo. „Co on wyprawia? A może coś sobie przypomniał? Albo coś do mnie poczuł na nowo?”
- Nie wyglądało to jak zwykłe żarty. - Świdrował mnie wzrokiem. Położył dłoń na moim policzku i zamknął oczy, odruchowo nakryłem jego dłoń swoja. Obserwowałem jego powoli zbliżające się usta do moich warg. Nie wiem, co się wtedy ze mną stało, ale w panice odepchnąłem go od siebie i uciekłem do pokoju zostawiając go samego w łazience. Dopiero, gdy usiadłem na łóżku i opanowałem trochę buzujące emocje dotarło do mnie, co właśnie zrobiłem. „Jak mogłem go odepchnąć!? Ty idioto! Wszystko zniszczyłeś!” Coś we mnie pękło. Nie wytrzymywałem dłużej tej sytuacji, ale postanowiłem trzymać swoje uczucia na wodzy. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. - Do pokoju wślizgnął się Junhyung, po chwili niemal bezszelestnie usiadł obok mnie.
- Czegoś mi nie mówisz, prawda? - Bardziej stwierdził niż zapytał, lecz milczałem. - Yoseob, może nic nie pamiętam, ale moje serce cię pamięta. - Złapał mnie za rękę i położył ją na swojej klatce piersiowej. - Ono pamięta uczucia, jakie do ciebie żywiłem. Jeśli mi pomożesz to wiem, że sobie przypomnę. Tylko potrzebuje czasu i... Ciebie obok. – Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem, w to jak wypowiadał te wszystkie słowa przytrzymując moja rękę na swoim sercu. W mojej głowie narodziła się nowa iskra nadziei.
- My... byliśmy razem, to prawda, ale gdy się obudziłeś i okazało się, że nic nie pamiętasz to uznałem, że tak będzie lepiej. Przepraszam, ale to było dla mnie zbyt bolesne. - Niepewnie przytuliłem się do niego wsłuchując się w rytm uderzeń jego serca. Jedną rękę położył na mojej talii, a drugą na głowie jednocześnie wtulając twarz w moje włosy.
- Nauczę się wszystkiego od początku, obiecuję. - Szepnął. Uznałem, że słowa są niepotrzebne i czule go pocałowałem. Junhyung odwzajemnił pocałunek jednocześnie pogłębiając go. Jego dotyk był inny, nieco obcy. Nim się obejrzałem leżałem już pod nim. Niecierpliwie jednym ruchem zdjął ze mnie bluzkę. Składał delikatne pocałunki na mojej szyi powoli schodząc z nimi na klatkę piersiową. - Yoseob... jesteś taki piękny. - Wymruczał. Cichutki jęk wydobył się spomiędzy moich warg, gdy Jun zaczął trącać językiem mój sutek. Czułem jak moja męskość w spodniach powoli domaga się uwagi. Jakby czytał mi w myślach położył dłoń na moim kroczu, delikatnie masując wybrzuszenie na spodniach. Gdy pocałował mnie ponownie w usta, miałem wrażenie, że zaczął zachowywać się w stosunku do mnie jak dawniej. Tak jakby odzyskał małą część siebie. Po tym jak oderwał się od moich ust zdjął z siebie koszulkę, a ja przejechałem rękami po jego nagim torsie. Tak bardzo tęskniłem za jego ciałem i za nim samym. Spostrzegłem na jego twarzy łobuzerski uśmieszek, gdy zjechałem dłońmi na jego pasek od spodni. Cofnąłem jednak ręce, naszły mnie drobne opory, gdyż nie byłem pewien reakcji Junhyung.
- Nie bój się Yos... - Wyszeptał mi do ucha, po czym znów zaczął całować mnie po szyi. Poczułem jakbym robił z nim to po raz pierwszy. Yong zachowywał się zupełnie przeciwnie. Wydawało mi się, że się niecierpliwi, sam odpiął swój pasek i zsunął spodnie, ujawniając swą męskość skrytą pod materiałem bokserek, lecz w pełnej gotowości do działania. Przycisnął mnie do materaca swoim ciałem i patrząc mi głęboko w oczy poprosił: - Chcę wszystko pamiętać... Ze szczegółami. Pomożesz mi odzyskać moje wspomnienia? - Znów posłał mi słodki uśmiech, a ja w odpowiedzi tylko przytaknąłem głową. Nim się zorientowałem byłem już bez spodni. - Od jakiegoś czasu o tym marzyłem... – Po tym wyznaniu przystąpił do spełnienia swoich fantazji. Jęczałem i wiłem się pod nim w rozkoszy. Czułem jego rozgrzane ręce na całym ciele. Z każdą chwilą pragnąłem mieć go bliżej siebie. Nie trwało długo zanim doszedłem, oddychałem ciężko, a wzrok miałem zamglony. Jednakże szybko podniosłem się, by odwdzięczyć się Jokerowi za przyjemność jaka przed momentem mi ofiarował. Pchnąłem go delikatnie tak, by położył się na plecach. Zacząłem składać pocałunki na całym jego ciele. Po chwili już zabawiałem się jego członkiem. Drażniłem go językiem obserwując reakcje Jun'a. Wydawał z siebie ciche jęki szepcząc co chwila moje imię, błagając o więcej. Wplótł palce w moje włosy i zmusił bym włożył do ust jego przyrodzenie. Zaspokajałem go przez jakiś czas, lecz nie mogłem się doczekać tego co nastąpi za chwilę. Niecierpliwość wzięła górę, podniosłem się i spojrzałem mu głęboko w oczy. Nagle odezwał się mój głos rozsądku.
– Junhyung... Nie musimy się spieszyć, może nie powinniśmy tak od razu...? – Bez słowa pociągnął mnie do góry sadzając na swoich udach, uznałem to za zachętę do następnego kroku. Usiadłem na nim delikatnie umieszczając jego męskość w swoim wnętrzu. Gdy tylko zacząłem się na nim poruszać ból przeszył całe moje ciało... Po tak długiej przerwie mogłem się tego spodziewać. Jednak po chwili ból ustał. Spojrzałem na Junhyung: uśmiechał się patrząc wprost na mnie. Zorientowałem się, że trzyma moją dłoń i mocno ją ściska... dokładnie tak jak za każdym razem, gdy się kochaliśmy. Pozwoliłem sobie zapomnieć o całym wypadku i jego konsekwencjach, miałem wrażenie, że nic złego się nie wydarzyło. Z powrotem miałem wszystko, czego tak bardzo mi brakowało. – Mojego Jokera i jego miłość. Nachyliłem się, by po raz kolejny go pocałować. Palce jednej ręki wplótł w moje włosy, a drugą wodził po moich plecach i pośladkach, co chwila zaciskając na nich zwinne palce. Czułem jakbym znajdował się w jakimś transie. Ponownie znalazłem się pod nim, jego łobuzerski uśmieszek wszystko tłumaczył. Kochał mnie mocno i zdecydowanie, ale z uczuciem. Czując go wewnątrz siebie, miałem wrażenie, iż jesteśmy jednością. Oplotłem jego biodra nogami, by przyciągnąć go jak najbliżej siebie. Z każdym pchnięciem wchodził we mnie głębiej, wywołując u mnie dreszcze rozkoszy. Gorący oddech Yong’a owijał moje ucho i szyję, co potęgowało moje pożądanie. Nie panowałem zupełnie nad swoimi zmysłami.
Nim się obejrzałem obaj leżeliśmy zdyszani i zmęczeni obok siebie. Czułem jego wzrok na sobie. Po chwili znów się na mnie położył wpatrując się we mnie z uśmiechem na twarzy. 
- Co? - Zapytałem trochę speszony przez jego magnetyczne spojrzenie.
- Wiedziałem, że będzie ci pasował ten kolor... Nie wiem czemu tak się broniłeś. - Powiedział przyglądając się kosmykowi moich włosów, który obracał między palcami.
- Domyśliłeś się, że chodziło o ciebie? Wiedziałem... - Zobaczyłem dawny blask w jego oczach, uzmysłowiłem sobie, że odzyskałem go już na dobre. Pokręcił przecząco głową lecz uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ja to pamiętam. - Wyszeptał po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole. Do głowy nie przychodziły mi żadne słowa, którymi mógłbym wyrazić to, jak bardzo szczęśliwy byłem w tamtej chwili. Teraz byłem już pewien, że odzyskałem swojego ukochanego. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej, a on otoczył mnie swymi silnymi ramionami przyciskając mnie mocniej do siebie. Niedługo potem Junhyung zasnął nie wypuszczając mnie z objęć. Wszystkie emocje targające mym wnętrzem nie pozwalały mi zasnąć. Ciągle wpatrywałem się w spokojną twarz Jun’a pogrążoną we śnie. W tym momencie obiecałem sobie, że już nigdy go nie opuszczę i nie pozwolę na to, by cokolwiek złego go spotkało. Chciałem, by czuł się przy mnie bezpieczny i szczęśliwy zupełnie tak jak ja przy nim.